że jakość tego wspólnie spędzonego czasu była pierwszorzędna. Nacisk na czyste bycie, rozmowy życzliwe bez oceniania, pełna akceptacja zróżnicowanych ego załogantów, głębokie i szczere dysputy o „półmetku” i nienachalnie przewijające się tango, które choć czasem przez nas nieudolnie tańczone – to przecież otwierało serca przypadkowym obserwatorom z marin i urokliwych miasteczek. Do tego uważne smakowanie chwil i podążanie za swym ciałem i emocjami w zmysłowym tańcu – to wszystko kazało mi przewartościować dotychczasowe życie, ostatnio tak bardzo dla mnie kryzysowe. Tak bardzo skupione na wytworach mojej głowy i tak bardzo oderwane od serca. Ta wspaniała grecka przygoda stała się cudownym preludium do kształtowania mojego nowego życia. Zgodnego z najgłębszymi wartościami i pełnego znaczeń. Całkowicie odartego z prestiżu stanowisk i instytucji. Prawdziwego i dążącego do realizacji pasji… Moja obudzona świadomość i szeroko otwarte oczy, ale też uzyskany spokój i spoglądanie w przyszłość bez lęku, a na innych z miłością – to bardzo dzięki Wam!

Magdo, Leszku, dance instructors – dziękuję!

Razem z Magdą stworzyli niepowtarzalny klimat tej wyprawy.
Ciągłe kołysanie wyciszało mój organizm i utrzymywało w nieustającym śnie na jawie. Wiatr z falami w przecudnym duecie, żagle też w parze, ptaki ćwierkały rytmicznie – wszystko dokoła tańczyło. My też poddałyśmy się tej magii. Tango było wszechobecne. Plaża, gładka skała, placyk czy urokliwe uliczki – tańczyłyśmy po prostu wszędzie. Magda, jak zwykle z anielską cierpliwością, uczyła nas kolejnych kroków i patrzenia przed siebie. Ułatwiały nam to przepiękne widoki. A na koniec show w naszych ślicznych strojach i szpileczkach w samej stolicy Malty!
Wyszłam ze swojej strefy komfortu, bo to był mój pierwszy rejs, ale już wiem, że nie ostatni.
Marzenia się spełniają! Trzeba tylko bardzo w to wierzyć i naprawdę chcieć!
Dziękuję Wszystkim razem i każdemu z osobna, że mogłam z Wami przeżyć taką piękną przygodę. Jestem wdzięczna za ten magiczny czas!

umożliwiły mi doświadczenie przełomu i zintegrowanie się na nowym, realnym poziomie, co znalazło wyraz w decyzjach oczekujących podjęcia już na lądzie. Jestem ogromnie wdzięczna, polecam żeglowanie szczególnie tym osobom, które potrzebują harmonii, dystansu i przepływu energii.

„Leszku dziękuję ci za to polecenie! Wypowiedziane tak lekko, jakby rzucone w przestrzeń, a tak ważne dla mnie. Dzięki temu doświadczyłam wody jak jeszcze nigdy dotąd. A później było już tylko wspanialej w tym kontakcie z wodą. Jestem wdzięczna za niezwykłe doświadczenia w tej podróży, za spokój i poczucie bezpieczeństwa na jachcie, na lądzie i w wodzie. Dziękuję też całej załodze za wspaniały wspólny czas przygód i doświadczeń na dalekich wyspach z białym i czarnym piaskiem i turkusową wodą. Ahoj Kapitanie!”

„Ogarniał” każdą sytuację, a my mogliśmy brać z niej tylko zabawę. „Brał na klatę” handlarzy, taksówkarzy, przewodników, urzędników państwowych i portowych, a robił to z takim wdziękiem, że, gdy zawijaliśmy powtórnie do tej samej mariny, witano Go jak starego znajomego. Na łódce przydzielał zadania, każdemu zgodnie z jego doświadczeniem żeglarskim, a jeżeli coś nie wychodziło, to też było „ok”, bo Leszek szukał rozwiąznia sytuacji, a nie „winnego”. Zresztą, jedyne poważniejsze kłopoty sprawiał nam tylko ponton- trudne manewry portowe, pod komendą Leszka, wychodziły nam bardzo dobrze.

Leszku, dziękuję za te 14 dni pod Twoją komendą, pod żaglami na Karaibach.

Turystycznie czuję się spełniony na bardzo długo, gdybyś jednak kompletował załogę do rejsu „Atlantyk pod wiatr” albo „Przylądek Horn w porze sztormowej”, pamiętaj o mnie.

„Bardzo ważną dla mnie wartością tych wyjazdów było poczucie bezpieczeństwa. Kapitan pod tym względem był bardzo solidny, profesjonalny, przestrzegał obowiązujących norm i zasad bezpieczeństwa. Niezwykłe zdolności negocjacyjne Leszka oraz umiejętność nawiązywania dobrych relacji międzyludzkich sprawiały, że w każdej marinie, do której dobijaliśmy, czuliśmy się jak oczekiwani goście. Atmosfera na katamaranie była serdeczna, a jednocześnie każdy uczestnik miał swobodę i możliwość wyboru sposobu wykorzystania wolnego czasu podczas przelotów, a także na postojach. W mojej pamięci pozostaną przepiękne zatoki przy wyspach St. Lucia i St. Vincent, niezwykłe bogactwo podwodnego życia w rafach przy Wallilabou Bay, romantyczne zachody słońca na Tobago Cays, otulające ciepło szmaragdowej wody, szalona zabawa Sylwestrowa w knajpce mariny Marigot Bay, tańce w barze „U Basila” i wiele, wiele innych wrażeń. Szczerze polecam rejsy z „ Sail to Portofino”

„Dla mnie ten rejs był jak nowoczesna terapia rehabilitacyjna. Odpoczęłam za wszystkie czasy w cudownej atmosferze i otoczeniu. Myśl przewodnia organizatorów Il Dolce Far Niente to sposób wypoczynku, z którym w pełni się utożsamiam. Bardzo dziękuję Magdzie, Leszkowi, Jasi i Andrzejowi za niezwykły tydzień a wszystkim polecam fantastyczne rejsy Sail to Portofino.”

„Świetny plan rejsu, którego celem była najlepsza z możliwych forma wypoczynku łącząca słodkie nic-nierobienie z obcowaniem ze wspaniałą naturą archipelagu La Maddalena oraz oczywiście przyjemność bujania się wielkim dwukadłubowcem w szmaragdowej wodzie przy szumie wypełnionych wiatrem żagli. Piękny akwen, luksusowy jacht, komfort bezpieczeństwa, wspaniali ludzie na pokładzie i doskonała organizacja – tydzień w takiej atmosferze mija niestety błyskawicznie ale zapas pozytywnej energii pozostaje na długo. Polecam Sail to Portofino i już za nimi tęsknię..”

„Zawsze ma wiele planów B, ciągła kontrola pogody i stanu morza oraz czuwanie nad jachtem sprawia, że można naprawdę się zrekaksować i cieszyć otaczającą przyrodą, nawet w trudniejszych warunkach pogodowych. Dbałość o dobór załogi, zasady slow life, propozycje jedzenia wegetariańskiego, elementy rozwoju osobistego w różnej formie. Wszystko to sprawia, że czas spędzony z Sail to Portofino to wakacje połączone z potrzebną każdemu regeneracją dla duszy. To docieranie do własnej ciszy i harmonii, do zasobu który procentuje długo po powrocie. To rejsy, które sprawiły, że rozkochałam się w życiu na wodzie.”